Zabrałam Ash jak najdalej od nich. Usiadłyśmy na ławce, tuż przed jeziorem, a ja zdjęłam Baylor'owi smycz i rzuciłam mu piłeczkę.
- O co chodziło w tej kłótni? -- zwróciłam się do Ash.
- Ci idioci zaczęli, a potem jeszcze przyłączył się ten debil i... Ach! On jest taki wkurzający! -- odpowiedziała na jednym tchu, gestykulując rękoma ze złością.
- Dlaczego niby jest taki wkurzający? -- spytałam uśmiechając się lekko. W tej chwili wyglądała i zachowywała się "trochę" śmiesznie.
- Wielki obrońca się znalazł, mówiłam, że nie potrzebuję pomocy! Ale ten Zayn jest taki uparty i seksowny! -- wydała z siebie te słowa niczym armata, a najlepsze było to, że nawet nie wiedziała jakie.
- O co chodziło w tej kłótni? -- zwróciłam się do Ash.
- Ci idioci zaczęli, a potem jeszcze przyłączył się ten debil i... Ach! On jest taki wkurzający! -- odpowiedziała na jednym tchu, gestykulując rękoma ze złością.
- Dlaczego niby jest taki wkurzający? -- spytałam uśmiechając się lekko. W tej chwili wyglądała i zachowywała się "trochę" śmiesznie.
- Wielki obrońca się znalazł, mówiłam, że nie potrzebuję pomocy! Ale ten Zayn jest taki uparty i seksowny! -- wydała z siebie te słowa niczym armata, a najlepsze było to, że nawet nie wiedziała jakie.
- Jaki jest? -- zadałam kolejne pytanie, wymowny uśmieszek na mojej twarzy poszerzył się, a brwi lekko uniosły.
- Eee... Włamał mi się dzisiaj do domu! -- cała czerwona próbowała wybrnąć z tej sytuacji.
- Co zrobił?! -- automatycznie krzyknęłam, rzucając piłeczkę mojemu psu, który przed chwilą ją przyniósł. - Zaraz... Wiem już, że podoba ci się ten cały Zayn... -- miałam jeszcze coś mówić, ale mi przerwała.
- Właśnie, że nie! -- gwałtownie się wzdrygnęła, a ja tylko spojrzałam na nią wymownie. - Dobra, może trochę... Ale to nic nie znaczy. -- w końcu przyznała.
- Jeszcze jedna rzecz mnie męczy... -- spojrzała na mnie pytająco. - Co on robił u ciebie w domu?! -- po chwili zapytałam.
- To było tak... Wstałam rano, zeszłam na dół, a on siedział u mnie w salonie i oglądał telewizję... Ponoć chciał mnie gdzieś "wyciągnąć". -- w jej głosie było słychać pewną ironię. Miałam zamiar coś powiedzieć, ale zadzwoniła jej komórka. po krótkiej rozmowie przez telefon, powiedziała, że musi już iść, więc pożegnałyśmy się i poszła, a ja zaczęłam szukać czworonoga, który przybył ze mną do parku.
- Baylor! -- zawołałam, ale nigdzie nie było widać mojego pupila.
- Chyba kogoś zgubiłaś. -- usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Zayna z Baylor'em na rękach.
- Dzięki, że mi go przyniosłeś. -- wzięłam psa na swoje ręce i pogłaskałam go pieszczotliwie.
- Nie ma sprawy, Lucy. -- powiedział pewnie.
- Skąd znasz moje imię?-- spytałam trochę zaskoczona.
- Ja wiem wszystko.. -- uśmiechnął się.
Czułam, że czegoś ode mnie chce... Chciałam stamtąd pójść zanim mnie o coś poprosi, więc postawiłam Baylor'a na ziemi i założyłam mu smyczy.
- Będę już szła... -- odwróciłam się i już miałam iść, gdy Zayn złapał mnie za ramię.
- Czekaj, Lucy. Mam do Ciebie pytanie.-- skąd ja to mogłam wiedzieć ?
- He? -- rzuciłam obojętnie.
-Nie wiesz, może, czy Ashley... Mówiła coś o mnie? -- spytał zawstydzony.
Wyglądał naprawdę słodko, aż śmiesznie...
- Tak, mówiła, że jesteś wkurzający i takie tam...-- nie mogłam mu powiedzieć wszystkiego...
- A "takie tam" to znaczy?-- spojrzał na mnie wymownie.
- To znaczy, lepiej ją przeproś -- oznajmiłam i po prostu poszłam w przeciwną stronę z Baylor'em u boku. Udałam się na drugą stronę jeziora, wybrałam miejsce blisko wody i i rozłożyłam tam koc. Spuściłam mojego czworonoga ze smyczy, żeby sobie trochę pobiegał, a ja wyjęłam z mojej torby książkę. Usiadłam na kocu, oparłam się o drzewo i zaczęłam czytać. Po chwili ktoś usiadł obok mnie i położył mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam twarz Logan'a, który mi się strasznie podobał.
- Hej, Lucy -- uśmiechnął się serdecznie , kładąc ma kocu gitarę, którą ze sobą miał.
- Hej, co ty tu robisz? -- spytałam z niewielkimi rumieńcami na policzkach i odłożyłam książkę na bok.
- Przyszedłem tu z dziewczyną, ale ona już poszła -- z dziewczyną?! Nagle moja twarz trochę zbladła. Czułam jakby motylki fruwające w moim brzuchu nagle zdechły. - Ale zazwyczaj przychodzę tutaj żeby w spokoju pograć na gitarze. -- wyznał. Po chwili spojrzał na mnie takim dziwnym wzrokiem i wziął gitarę do ręki. - Umiesz śpiewać? -- uśmiechnął się wymownie.
- Dawno niczego nie śpiewałam...Ale wydaje mi się, że najgorsza nie jestem. -- powiedziałam, a on tylko spojrzał na mnie i zaczął grać piosenkę, którą dobrze znałam...
Wait a minute
How was your day?
'Cause I been missing
You by my side, yeah
Did I awake you out of your dream?
I'm sorry but I couldn't sleep
You calm me down
There's something about the sound of your voice
I, I, I, I never, never
As far away as it may seem no
Soon we'll be together
We'll pick up right where we left off
Miał cudowny głos... Płynnie wydawał z siebie kolejne czyste dźwięki. Spojrzał na mnie wymownym wzrokiem, który wyraźnie sugerował żebym śpiewała dalej, więc niepewnie kontynuowałam piosenkę.
Paris, London, Tokyo
It's just one thing that I gotta do
Goodnight, talk you in every night on the phone
Goodnight, talk you in every night
And I can hardly take another goodbye
Baby, won't be long
I'll thinking about you worldwide, worldwide, worldwide
I'll thinking about you worldwide, worldwide, worldwide
I'll thinking about you
It ain't easy keep on moving city to city
Just get up and go
The show must go on
So I need you to be strong
Logan uśmiechnął się do mnie szeroko, chcąc dodać mi odwagi i pewności siebie. Udało mu się to... Jego uśmiech był cudowny. Po chwili chłopak zaczął śpiewać razem ze mną.
I, I, I, I never, never
As far away as it may seem no
Soon we'll be together
We'll pick up right where we left off
Paris, London, Tokyo
It's just one thing that I gotta do
Goodnight, talk you in every night on the phone
Goodnight, talk you in every night
And I can hardly take another goodbye
Baby, won't be long
I'll thinking about you worldwide, worldwide, worldwide
I'll thinking about you worldwide, worldwide, worldwide
I'll thinking about you
- Wow, masz niesamowity głos! -- odłożył gitarę z powrotem na koc.
- Dzięki, ty też nie jesteś taki zły. -- zaśmiałam się.
- Skąd znasz tą piosenkę? -- spytał. To był dla mnie dość drażliwy temat, ale chyba mogę mu powiedzieć... Przy nim czuję się tak bezpiecznie i pewnie.
- Moja mama mi ją śpiewała zawsze przed snem... Była niezwykła, podobnie jak jej głos i charakter. Moi rodzice pracowali w branży muzycznej. Byli menadżerami i tekściarzami pewnego zespołu. Pisali wspaniałe teksty, takie jak ten. Trzy lata temu wyjechali w trasę koncertową. Podczas, gdy oni byli w Londynie, ja miałam mieć przesłuchanie do szkoły muzycznej... Najlepszej w USA. Chciałam żeby mnie wspierali w tym dniu, więc zgodzili się przyjechać, ale niestety nie dojechali... Zaginęli gdzieś po drodze, a ja całkiem zrezygnowałam z muzyki. Do dziś obwiniam się o to co się stało... O to, że ich przy mnie nie ma. -- opuściłam głowę, z moich oczu popłynęły łzy, te wspomnienia były dla mnie wyjątkowo bolesne.
- To nie była twoja wina. Twoi rodzice jechali do Portland po to żeby cię wspierać... Po to żebyś była silna i potrafiła sobie poradzić ze wszystkim, a nie po to żebyś miała wyrzuty sumienia i rezygnowała z muzyki. -- próbował mnie pocieszyć, ale nie wiedząc czemu ja byłam tylko bardziej zdołowana. Starał się i to między innymi mi się w nim podobało... Nie poddawał się, jednak tym razem musiał ustąpić.
- Możemy już o tym nie rozmawiać? -- spojrzałam na niego przez moje załazawione oczy, a on tylko westchnął ciężko i zamilknął. Cisza nie potrwała zbyt długo, gdyż przerawa ją Natalie...
- Logan, ci ty tu robisz? Z nią?! -- wtrąciła szatynka. Logan otworzył usta i miał już coś mówić, jednak nie zdążył. - Nie ważne, idziemy. -- powiedziała stanowczo Naty, ciągnąc za sobą Logan'a, który zdążył jeszcze szybkim ruchem wziąć swoją gitarę.
- Baylor! -- zawołałam, ale nigdzie nie było widać mojego pupila.
- Chyba kogoś zgubiłaś. -- usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Zayna z Baylor'em na rękach.
- Dzięki, że mi go przyniosłeś. -- wzięłam psa na swoje ręce i pogłaskałam go pieszczotliwie.
- Nie ma sprawy, Lucy. -- powiedział pewnie.
- Skąd znasz moje imię?-- spytałam trochę zaskoczona.
- Ja wiem wszystko.. -- uśmiechnął się.
Czułam, że czegoś ode mnie chce... Chciałam stamtąd pójść zanim mnie o coś poprosi, więc postawiłam Baylor'a na ziemi i założyłam mu smyczy.
- Będę już szła... -- odwróciłam się i już miałam iść, gdy Zayn złapał mnie za ramię.
- Czekaj, Lucy. Mam do Ciebie pytanie.-- skąd ja to mogłam wiedzieć ?
- He? -- rzuciłam obojętnie.
-Nie wiesz, może, czy Ashley... Mówiła coś o mnie? -- spytał zawstydzony.
Wyglądał naprawdę słodko, aż śmiesznie...
- Tak, mówiła, że jesteś wkurzający i takie tam...-- nie mogłam mu powiedzieć wszystkiego...
- A "takie tam" to znaczy?-- spojrzał na mnie wymownie.
- To znaczy, lepiej ją przeproś -- oznajmiłam i po prostu poszłam w przeciwną stronę z Baylor'em u boku. Udałam się na drugą stronę jeziora, wybrałam miejsce blisko wody i i rozłożyłam tam koc. Spuściłam mojego czworonoga ze smyczy, żeby sobie trochę pobiegał, a ja wyjęłam z mojej torby książkę. Usiadłam na kocu, oparłam się o drzewo i zaczęłam czytać. Po chwili ktoś usiadł obok mnie i położył mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam twarz Logan'a, który mi się strasznie podobał.
- Hej, Lucy -- uśmiechnął się serdecznie , kładąc ma kocu gitarę, którą ze sobą miał.
- Hej, co ty tu robisz? -- spytałam z niewielkimi rumieńcami na policzkach i odłożyłam książkę na bok.
- Przyszedłem tu z dziewczyną, ale ona już poszła -- z dziewczyną?! Nagle moja twarz trochę zbladła. Czułam jakby motylki fruwające w moim brzuchu nagle zdechły. - Ale zazwyczaj przychodzę tutaj żeby w spokoju pograć na gitarze. -- wyznał. Po chwili spojrzał na mnie takim dziwnym wzrokiem i wziął gitarę do ręki. - Umiesz śpiewać? -- uśmiechnął się wymownie.
- Dawno niczego nie śpiewałam...Ale wydaje mi się, że najgorsza nie jestem. -- powiedziałam, a on tylko spojrzał na mnie i zaczął grać piosenkę, którą dobrze znałam...
Wait a minute
How was your day?
'Cause I been missing
You by my side, yeah
Did I awake you out of your dream?
I'm sorry but I couldn't sleep
You calm me down
There's something about the sound of your voice
I, I, I, I never, never
As far away as it may seem no
Soon we'll be together
We'll pick up right where we left off
Miał cudowny głos... Płynnie wydawał z siebie kolejne czyste dźwięki. Spojrzał na mnie wymownym wzrokiem, który wyraźnie sugerował żebym śpiewała dalej, więc niepewnie kontynuowałam piosenkę.
Paris, London, Tokyo
It's just one thing that I gotta do
Goodnight, talk you in every night on the phone
Goodnight, talk you in every night
And I can hardly take another goodbye
Baby, won't be long
I'll thinking about you worldwide, worldwide, worldwide
I'll thinking about you worldwide, worldwide, worldwide
I'll thinking about you
It ain't easy keep on moving city to city
Just get up and go
The show must go on
So I need you to be strong
Logan uśmiechnął się do mnie szeroko, chcąc dodać mi odwagi i pewności siebie. Udało mu się to... Jego uśmiech był cudowny. Po chwili chłopak zaczął śpiewać razem ze mną.
I, I, I, I never, never
As far away as it may seem no
Soon we'll be together
We'll pick up right where we left off
Paris, London, Tokyo
It's just one thing that I gotta do
Goodnight, talk you in every night on the phone
Goodnight, talk you in every night
And I can hardly take another goodbye
Baby, won't be long
I'll thinking about you worldwide, worldwide, worldwide
I'll thinking about you worldwide, worldwide, worldwide
I'll thinking about you
- Wow, masz niesamowity głos! -- odłożył gitarę z powrotem na koc.
- Dzięki, ty też nie jesteś taki zły. -- zaśmiałam się.
- Skąd znasz tą piosenkę? -- spytał. To był dla mnie dość drażliwy temat, ale chyba mogę mu powiedzieć... Przy nim czuję się tak bezpiecznie i pewnie.
- Moja mama mi ją śpiewała zawsze przed snem... Była niezwykła, podobnie jak jej głos i charakter. Moi rodzice pracowali w branży muzycznej. Byli menadżerami i tekściarzami pewnego zespołu. Pisali wspaniałe teksty, takie jak ten. Trzy lata temu wyjechali w trasę koncertową. Podczas, gdy oni byli w Londynie, ja miałam mieć przesłuchanie do szkoły muzycznej... Najlepszej w USA. Chciałam żeby mnie wspierali w tym dniu, więc zgodzili się przyjechać, ale niestety nie dojechali... Zaginęli gdzieś po drodze, a ja całkiem zrezygnowałam z muzyki. Do dziś obwiniam się o to co się stało... O to, że ich przy mnie nie ma. -- opuściłam głowę, z moich oczu popłynęły łzy, te wspomnienia były dla mnie wyjątkowo bolesne.
- To nie była twoja wina. Twoi rodzice jechali do Portland po to żeby cię wspierać... Po to żebyś była silna i potrafiła sobie poradzić ze wszystkim, a nie po to żebyś miała wyrzuty sumienia i rezygnowała z muzyki. -- próbował mnie pocieszyć, ale nie wiedząc czemu ja byłam tylko bardziej zdołowana. Starał się i to między innymi mi się w nim podobało... Nie poddawał się, jednak tym razem musiał ustąpić.
- Możemy już o tym nie rozmawiać? -- spojrzałam na niego przez moje załazawione oczy, a on tylko westchnął ciężko i zamilknął. Cisza nie potrwała zbyt długo, gdyż przerawa ją Natalie...
- Logan, ci ty tu robisz? Z nią?! -- wtrąciła szatynka. Logan otworzył usta i miał już coś mówić, jednak nie zdążył. - Nie ważne, idziemy. -- powiedziała stanowczo Naty, ciągnąc za sobą Logan'a, który zdążył jeszcze szybkim ruchem wziąć swoją gitarę.
Next poprosze <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń